Po meczu z Błękitnymi Orneta rozmawialiśmy z trenerem Mariuszem Niedziółką.
Fajnie jest wrócić na zwycięską ścieżkę.
– 4:0,
ładny wynik. To udokumentowanie naszej przewagi w tym meczu. Chociaż
trzeba przyznać, że nie było to łatwe spotkanie. Los nam oddał, to co
zabrał w Wikielcu w ostatniej akcji pierwszej połowy. Chwała Wiktorowi,
że po raz kolejny pokazuje, że potrafi super grać głową i „Wujowi”, że
dostarcza super piłki. Początek drugiej połowy, szybko strzelona bramka
dała nam dużo pewności siebie, dużo łatwiej się grało. Może za dużo tego
luzu momentami było, bo zagrania były niechlujne. Trzeba jednak
pogratulować chłopakom kolejnych trzech punktów. Skoro wróciliśmy już na
zwycięską ścieżkę, to będziemy robili wszystko, aby trwało to jak
najdłużej.
Prowadziliśmy dwa, trzy, cztery do zera, a my chcieliśmy ciągle strzelać bramki. Tej drużynie nie można odmówić zaangażowania.
–
Powinniśmy być wdzięczni kibicom, że przychodzą na nasze mecze.
Popatrzeć jak gramy i nas dopingują. Mamy taki potencjał, że chcemy grać
do przodu. To takie DNA tej drużyny, że jedziemy do przodu, strzelamy
bramki. Nigdy nie jest nam dość.
Każdy chce grać, każdy chce strzelać, przed każdym meczem trener ma ból głowy.
–
Staram się jak mogę dać szansę każdemu zawodnikowi, oczywiście w miarę
możliwości i ich umiejętności. Ci co wchodzą na boisko pokazują dużo
woli walki i wkładają w to serca. Ja wymagam od nich jakości, różnie z
tym bywa, ale po to pracujemy, aby ta jakość rosła.